Rzymskokatolicka Parafia pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Kopicach

Nasz telefon

+48 77 415 13 15

E-mail

parafia@parafiakopice.pl

Kancelaria

Zawsze po Mszy świętej

Dzień z życia arystokracji w majątku w Kopicach

Dzień z życia autokracji w majątku w Kopicach.

 

Przez dekady jedno z najpopularniejszych miejsc województwa opolskiego zmieniło się do niepoznania. Codzienność w domu Schaffgotschów, była odmienna od tej, którą sobie dziś wyobrażamy. Poranna msza święta na początek dnia, przed posiłkiem była normą.

Popołudniu dnia poprzedniego kucharz przekazał propozycję posiłków na cały tydzień, hrabina Joanna, po przeanalizowaniu i po małej korekcie, zaakceptowała menu. Jest to rytuał, który powtarza się co tydzień, posiłki są dostosowane do listy gości odwiedzających dom państwa Schaffgotsch. Dziś po szesnastej pociągiem po przesiadce w Brzegu, z Bytomia przyjechał na dworzec w Grodkowie zaufany człowiek hrabiny. Jutro z samego rana rozpocznie się narada z przyszłym dyrektorem generalnym zakładów przemysłowych Schaffgotschów, dr Bernardem Stephanem. Od paru miesięcy przygotowują z hrabiną nową strategię dla zakładów przemysłowych. Nasza Pani lubi mieć wszystko pod kontrolą i wiedzieć, co dzieje się pod Bytomiem. We wrześniu hrabina ma zamiar przeprowadzić wizytację swoich dóbr i wziąć, jak co roku, udział w odpuście w Bujakowie. Z dworca kolejowego wGrodkowie gościa odebrała dorożka, która zawiozła go do Kopic, zanocuje w nowo wybudowanym Budynku Zarządcy Dominium, gdzie znajdują się pokoje gościnne dla urzędników.

W Kopicach każdy dzień jest zbliżony do poprzedniego, jedynie potomkowie hrabiostwa i niezapowiedziani goście są w stanie zaburzyć jego rytm. Minęły już te czasy, kiedy Joanna często podróżowała.Wszystko, czego potrzebuje, jest na miejscu, tu w Kopicach.To wymarzony zakątek hrabiny. W czasie rozmów często wspomina ich pierwsze dni w majątku, gdy jej mąż zaczął budować to miejsce dla przyszłych pokoleń Schaffgotschów.

Poranek w pałacu

W poniedziałek wczesnym rankiem pobudka, wszyscy mieszkańcy pałacu przygotowują się do nowego dnia i tygodnia. W pokoju Joanny zostało zamontowane urządzenie kąpielowe z wielką porcelanową wanną. Była to jedna z nielicznych w okolicy rezydencji, w której zainstalowano nowoczesne, jak na ten czas, urządzenia. Od czasu, kiedy przy pałacu została wybudowana duża kaplica, o godzinie szóstej rano odbywa się msza święta w dni powszednie, zaś w niedziele msza odbywała się o godzinie ósmej. Dzwon z wieżyczki kaplicy zawsze wybija rytm pałacowego harmonogramu. Obecność wszystkich mieszkańców pałacu jest obowiązkowa.Dzieci muszą siadać w pierwszych ławkach i śpiewać pieśni kościelne. Jak spojrzymy z perspektywy czasu, jeszcze kilka lat temu na mszę wybieraliśmy się do pobliskiego kościoła w środku wsi i zasiadaliśmy w loży kolatorskiej. Od czasu kiedy Joanna zaczęła chorować, powstał zamysł o przybliżeniu kościoła do pałacu. Zlecenie na wybudowanie kaplicy powierzono młodemu i utalentowanemu budowniczemu, który już sprawdził się przy wybudowaniu nowej poczty przy pałacu, domu ogrodnika i zabudowań pracowniczych w Kopicach. Architektem tym był Ryszard Young.To on zaproponował rozwiązanie, które pozwoliło wznieść w linii prostej dobudówkę pałacu. Koszt bliskości z Bogiem był niebagatelny i nie polegał tylko na budowie, lecz również na rozebraniu pierwotnych elementów architektury przypałacowej. Dzięki zamysłowi architekta i jego przebudowie urbanistycznej całych Kopic brama wejściowa na tarasy od strony południowej została zachowana i umieszczona na wjeździe do parku w kierunku Grodkowa. Miała to być wizytówka hrabiego, która została zaprojektowana jeszcze w pierwszym etapie budowy pałacu w Kopicach. Dziś następca mistrza Karla Lüdeckego, poprawia jego ideę zmieniając charakter użytkowy bramy. Przez perspektywę czterdziestu ponad lat widać, jak domSchaffgotschów rozrastał się, zmieniając nurty architektoniczne, a zmiany te były dostosowywane do niezaplanowanych potrzeb naszej licznej rodziny.

Zaletą kaplicy przypałacowej jest jej funkcjonalność. Zimą nie trzeba się ubierać tak ciepło i zaprzęgać powozów konnych, żeby modlić się do Naszego Stwórcy w kościele parafialnym. Kaplica jest ogrzewana przez samodzielną kotłownię, która znajduje się pod posadzką. Węgiel jest dosypywany przez wsyp, którego nie widać gołym okiem. Samo rozwiązanie, oprócz nagrzewania kaplicy, powoduje dogrzewanie pokoi hrabiny Joanny.

Po mszy wszyscy uczestnicy zbierają się na śniadanie w jadalni, do której przez okna wpada budzące się słońce, rozbijając promienie o lustra. Ten pomysł z lustrami umożliwia niewłączanie iluminacji. Użytkowana do niedawna instalacja gazowa, została wymieniona na nowoczesną energię elektryczną. Dzięki urządzeniom, które mieszczą się w dominium, mamy w pałacu prąd. Jest to nowinka techniczna, którą posiadają nieliczni arystokraci. Wszelkie rozwiązania techniczne są wykorzystywane wcześniej w imperium przemysłowym hrabiny Joanny Schaffgotsch. To dzięki jej dobrodziejowi, którym był Karol Godulla, nauczyła się wykorzystywać nowatorskie rozwiązania. Jej śmiała decyzja zainicjowała umieszczenie elektrycznej kolejki w kopalni Hohenzollern w Szombierkach, koło Bytomia. Było to pierwsze na kontynencie Europejskim zainstalowanie wpodziemiach elektrycznej linii kolejowej.

Hrabiowskie śniadanie

W jadalni stoi wielki stół, na którym z pietyzmem przygotowane zostało śniadanie, każdy uczestnik posiłku ma przypisane miejsce. Na stole znajdują się specjalnie wyroby z dziczyzny, jajka z zagród z dominium Kopickiego oraz warzywa i owoce. Chleb pieczony jest w kuchni pałacowej.Kucharz Georg właśnie sprawdza świeżo ubite masło herbaciane, to wizytówka pałacowej kuchni. Nie może też zabraknąć skarbu z kopickich szklarni, czyli ogórków nazwanych przez zmarłego niedawno Wilhelma Hampla „klejnotem Kopic”. Służba krząta się jeszcze przed wejściem rodziny Schaffgotsch, kamerdyner bacznie przygląda się temu działaniu, nadsłuchując nadejścia państwa.

Pierwsza do stołu zasiada młodzież. Czekając na głowę rodu, w między czasie płatają figle, zamieniając wizytówki przy stole. Na szczęście kamerdyner Jan na wszystko ma baczenie. Dobrze zna już ich pomysły! Zanim zacznie się posiłek, wszyscy modlą się, dziękując Bogu za dary na tym stole. Bardzo tego pilnuje hrabina Joanna i hrabia Hans Ulrych. Dziś dla młodego pokolenia to udręka, ale za parę lat sami będą uczyć dziękczynności swoje dzieci. Młodzież szybko chce zjeść śniadanie, żeby wybiec do ogrodu. Wiedząc, że o dwunastej rozpocznie się nauka. Za drzwiami pałacu jest wolność, kindersztuba tu tak nie obowiązuje. Młody panicz zostanie zawieziony powozem do szkoły w pobliskim Grodkowie. Lekcje rozpoczynają się od dwunastej do piętnastej, jeszcze parę miesięcy wcześniej szkoła rozpoczynała się od dziewiątej. Rodzice uważają, że młodzi mężczyźni muszą uczyć się życia i poznawać zwyczaje ludzi niższych stanów, to przyda się im w dorosłym życiu. Jak powiada hrabia Hans Ulrych „szlachectwo zobowiązuje”. Dziewczynki mają guwernantkę, która przybyła z Wrocławia i mieszka w jednym z pokojów na poddaszu w pałacu. Dziś mają arytmetykę, muzykę, filologię. Później po obiedzie do pałacu przybędzie siostra Klara, Elżbietanka z Kopic, z którą będą się uczyć katechizmu. Dorośli siedzą jeszcze przy stole, hrabia zapala fajkę i otrzymuje gazetę poranną, wydaną w Grodkowie, czeka na swoją korespondencję z poczty. Hrabina Joanna przechodzi do swojego gabinetu, gdzie dostarczono przed chwilą telegramy dotyczące kopalń i hut na Górnym Śląsku. Codziennie rano tą drogą przekazywane są informacje, z oddalonych o ponad sto kilometrów zakładów przemysłowych. Zerka przez okno, patrzy na ogrodników, którzy pracują przy rabatach wokół pałacu. Ich kwietne dywany zachwycają oko, ale również pobudzają zmysły powonienia. Dziś czeka ją ciężki dzień, w Kopicach jest ze służbową wizytą dr Stefan Bernard. Mają omówić strategię przemysłową w Szombierkach na kolejne lata. Hrabina planuje zainwestować w majątek w Szombierkach. Zamierza wybudować kościół vis-a-vis pałacu Godulli, w którym jako dziecko zamieszkiwała. Nie jest to tak imponująca rezydencja, jak ta w Kopicach, ale również ważna. To pałacGodulli, choć on sam w niej nie lubił mieszkać, często przebywając w drewnianej chacie w Rudzie. Teraz przyszedł czas na wybudowanie nowego „domu” dla króla cynku. W przyszłym tygodniu hrabina jest umówiona na audiencję zkardynałem Jerzym Koppem we Wrocławiu, gdzie chce omówić plany wybudowania kościoła i grobowca dla Godulli w Szombierkach. Biskup jest dobrym znajomym hrabiny Joanny. Nigdy nie żałowała pieniędzy na utalentowanych księży oraz wspieranie zubożałych i niedołężnych wiernych. W zeszłym roku kardynał odwiedził Kopice z okazji konsekracji kaplicy pałacowej.

Pańskie oko, konia tuczy

W tym czasie hrabia każe przygotować konia, żeby zrobić objazd po całym majątku. Oczywiście celem jest dotarcie do zagrody danieli, która mieści się obok pałacyku Świętego Huberta. Tam zazwyczaj spotyka się z dobrymi przyjaciółmi z sąsiedztwa, z hrabią Praschmąz Niemodlina i z hrabią Franckenberg z Tułowic. Ale nie dzisiaj. Dziś zaprosił przyjaciół wraz z małżonkami do Kopic. Trasa wyznaczona jest zazwyczaj zawsze tak samo. StallmeisterNikolas osobiście dostarcza rumaka rasy holsztyńskiej. Stajnia ulokowana została po północnej stronie pałacu, za mostem przerzuconym nad stawem, na którym znajduje się rzeźba Świętego Krzysztofa. Masztarnia zasłania mało atrakcyjną zabudowę gospodarczą. Na ryzalicie stajni nad rzeźbą łba końskiego umieszczono zegar z kurantami, które odmierzają czas każdego dnia. Dzwonki odzywają się co godzinę wybijając miłą dla ucha melodię. W siodle dobrze sobie radzą hrabia Hans Ulrich i jego dziesięcioletni wnuk. Syn Hans Karol interesuje się już automobilami, które będą wypierać dawny widok wiejskich rezydencji.

Baczne oko właściciela jest ważne, gdyż odzwierciedla charakter dbałości o wielki majątek, który stworzył hrabia, wykupując pobliskie majątki. Każda sprawa musi być omówiona z zarządcami, ale i również dostrzega bieżąceproblemy.Hrabia zatrzymuje się przy mieszkańcach Kopic, na przywitanie zwołując do siebie „Szczęść Boże”! Służący nisko się kłaniają, mężczyźni zdejmują z głów nakrycia głowy. Hrabia pyta się, czy wszystko jest w porządku w pracy i w domu. Zajmuje się nie tylko swoim interesem, ale również ich osobistym życiem. Służba bez problemów, pozwala na lepszą efektywną pracę. Schaffgotsch, jako niedoszły gospodarz majątku w Cieplicach, wczuwa się w tę rolę tu, w Kopicach. To dzięki jego wizji i finansowaniu żony powstał bajkowy majątek, który zaskakuje swoim pięknem i będzie nim zaskakiwał przez stulecia. Pałac jest podzielony na dwa pola wpływu. Od skrzydła południowego z wysoką wieżą (atrybut osoby, która rządzi w domu) należy do hrabiny, zaś północne skrzydło z niższą wieżą należy do hrabiego. Część hrabiowska ma charakter zabawowy – salon gier, sala balowa czy sala rycerska, zaś hrabiny to pokoje dzieci, biura i kaplica.

Narada u hrabiny Joanny

 

Joanna w tym czasie spotyka się z dr. Bernardem, który przygotował obszerną relację i stosowną dokumentację dot. działań i wyników finansowych w zakładach przemysłowych koło Bytomia. Czy to na jednym z takich spotkań powstawała wizja wybudowania największego zakładu w majątku przemysłowym Schaffgotschów? Tego nie wiemy, ale można przypuszczać, że jeśli mąż Joanny wybudował najpiękniejszy pałac w tej części Śląska, to hrabina chciała mieć taki sam pałac industrialny. Mowa tu elektrowni w Szombierkach, która jest ikoną designu i nowoczesności, nawet w dzisiejszym stanie. Narada kończy się przed dwunastą.Czas ochłonąć, przespacerować się po tarasach pałacowych. Słońce przenosi się na drugą stronę placu, a jego promykifalują odbijając się w stawie pałacowym. W oddali widzimy pływające białe łabędzie, które były tu od zawsze. Jak wspomina Joanna, to dzięki łabędziom pokochała to miejsce, widząc oczyma wyobraźni swój wymarzony dom.

Obiad w południe

Obiad zawsze podawany jest o dwunastej. Przez otwarte okno można usłyszeć bijące jeszcze kuranty z zegara na stajni. Obiad tradycyjnie rozpoczyna się od modlitwy, zawsze pamięta się o tym ważnym momencie przed posiłkami. Wielowiekowa tradycja i szacunek do plonów ziemi zobowiązuje, by podziękować Bogu za urodzaj. W historii Joanny nie zawsze były to dni kolorowe, choć ona sama tego już nie pamięta. W kuchni od samego rana kucharz i jego pomocnicy przygotowywali kulinarne fantazje dla mieszkańców pałacu. W dniu 12 czerwca 1899 roku zapisano w dzienniku kucharza pełne menu z pałacu w Kopicach. Ciekawostką jest, że w niedziele dla dzieci służby pałacowej były przygotowywane słodkie niespodzianki, które rozdawano po mszy świętej w kościele parafialnym. Obiady w pałacu zawsze są wystawne i składają się z rosołu z barwnymi warzywami i swojskim makaronem, dziczyzny, ptactwa i ryb, które upolował sam Pan domu lub jego myśliwi. Nie zabraknie też słodkości, to w Kopicach są przygotowywane najlepsze lody. Do obiadu zostaje zaproszony gość z Szombierek dr Stephan.Do poczęstunku rozlewane są kompoty z owoców szklarniowych oraz dla dżentelmenów wódka gatunkowa wyrobiona w kopickiej gorzelni, zaś dla dam jest też wino z winorośli, która pochodzi z pobliskiej szklarni. Dzieci po zakończonym posiłku wybiegają schodami na wewnętrzny dziedziniec, gdzie bawią się między klombami kwietnymi. Hrabina Joanna przeprasza i udaje się w kierunku swojego pokoju, musi odpocząć.Jest to dla niej bardzo wyczerpujący dzień. Musi wszystko przeanalizować i przekazać dyspozycje, gdyż jutro gość z Szombierek wraca do zakładów.

Hrabia zapala fajkę i rozmawia z dr Stephanem o tym, co ciekawego dzieje się w zakładach przemysłowych. Masłami jednak jestna przygotowywaniu łowów, to jego wielka pasja, która zaczęła się tak poważnie w wieku szesnastu lat.

Kaffeeklatsch – ploteczki przy kawie

Na godzinę szesnastą jest zaplanowany kaffeeklatsch,ploteczki przy kawie, przy której gospodarze i goście rozmawiają, komentują luźno sytuację polityczną i gospodarczą oraz rozprawiają o kulturze i sztuce. Pod podjazd pałacowy podjeżdża dorożka z herbem na drzwiach Ferdynanda Praschmy, który jest kuzynem naszego gospodarza. W drzwiach wita małżonków sam hrabia Hans Ulrich. Parę minut później zjawiają się kolejny zaproszony gość Ernest hrabia von Frankenberg z żoną. To spotkanie odbywa się na pierwszym piętrze w sali balowej. Na fortepianie gra recital guwernantka, która uczy również muzyki. Przeważają utwory Wagnera, Beethovena, ale pojawiają się także kompozycje Elsnera pochodzącego z niedalekiego Grodkowa. Damy pozostają w sali balowej, dżentelmeni przenoszą się do pokoju gier, gdzie damom nie wolno było już wchodzić. To XIX wiek, kobiety nie mają jeszcze praw obywatelskich i to za ich plecami mężczyźni decydują o ich losie. Dzięki mądrości Karola Godulli i jego przyjaciela, wrocławskiego prawnika Maksymiliana Schefflera, majątek zostaje zabezpieczony na rzecz Joanny. Dlatego nasza hrabina ma głos w domu, tak jak i w tym czasie królowa angielska Viktoria.

Damskie spotkania kawowe w porze letniej zazwyczaj potrafią trwać nawet do kolacji i przenoszą się w dni pogodne na tarasy pałacowe lub do położonego nieopodal pałacu kiosku chińskiego nad stawem. Tegoż dnia kobiety zaplanowały swoje rozmowy nad stawem w uroczym pawilonie. Budowla ta składa się z granitowego wysokiego na ponad metr postumentu, z marmurowymi schodami, zadaszonym w manierze chińskiej podwójnym dachem. Wszystkie damy dobrze się znają i rozmawiają o problemach domowych i o plotkach. Nasza hrabina odstaje od sąsiadek, które nie mają takiej odpowiedzialności jak ona. Jednakże lubi to damskie kaffeeklatsche, gdyż ma możliwość oderwania się od świata, który ją otacza. W dodatku należy pielęgnować stosunki międzysąsiedzkie, gdyż to zazwyczaj najlepsza forma rozrywki.

Do altany zostały dostarczone smakołyki: winogrona, brzoskwinie, ananasy zebrane ze szklarni, precel waniliowy, paczki pieczone ciasto wiśniowe. To stamtąd mogły podziwiać niesamowity widok na pałac, który odbijał się w tafli stawu. Zachodzące słońce odbijające się w oknach w złotym kolorze dopełniało im ten niesamowity widok. Do tego można było poczuć słodkawy zapach azali, które otaczały nadbrzeże stawu. Obserwującym wydawało się, że w każdym oknie zapalone jest światło. To było miejsce w którym można było obserwować również przepływające łabędzie, a służba wyprowadzała łódkę, którą młode damy były przewożone po stawie.

Powoli pojawia się młodzież, która zakończyła swoją naukę, nawet już powrócił młody Hans Ulrich. To dobry moment dla dzieci, które tej chwili są praktycznie pozbawione opieki dorosłych, bawią się jak tylko chcą. Jedna guwernantka sobie sama nie poradzi z upilnowaniem tej rozbrykanej gromadki. Młody Schaffgotsch ucieka do zabudowani gospodarczych, żeby przyjrzeć się maszynie parowej Augusta Borsiga z Berlina wytwarzającej energię elektryczną. Z zainteresowaniem obserwuje masywne tłoki i wielkie koło zamachowe.Wszystko wokół urządzenia jest staranie poukładane i wygląda tak, jakby było tylko wzorcowym urządzeniem pokazowym. Gdzieniegdzie widać wybijająca parę wodną, wydającą syczący odgłos. Zastanawia się, jak to jest w kopalniach i hutach swojej babki. Chciałby zobaczyć inny świat, który wyrywa zdobycze matki natury dla jego rodziny. Kiedyś to on odziedziczy cały fortunę, którą będziezarządzał. A może pójdzie w ślady dziadka i będzie wojskowym, ukończy dobre szkoły, dające mu prestiż? Młody hrabia chyba jednak wybierze drogę wojskową, ale na pewno będzie interesował się przemysłem i z czasem będzie podejmował wyzwania podobnie jak jego babcia Joanna.

Męskie sprawy i zaproszenie do kolacji

 

Pan domu umawia się wraz z przyjaciółmi, chcą przygotować się na polowanie na sarny i dziki. Kto z nich upoluję najwięcej sztuk dziczyzny ? Każdy z nich już wie, że najlepszym myśliwym jest nasz hrabia z Kopic! Jego dumą jest malutki pałacyk myśliwski pod Grabiną. Sama otoczka w trakcie polowania i cały rytuał, zapach fajki, wypalonego prochu ze strzelby, to jest to! Na wewnętrznych ścianach pałacyku widać trofea myśliwskie z wytrawionymi datami i miejscem polowań. W centralnej części holu mieści się ogromny stół z niesamowicie wielkiego pnia drzewa. Jego średnica ma ponad 6 metrów! A to nie jedyny ciekawy eksponat, na ścianach wisi pancerny dzik. Jego przydomek wziął się od ilości odłamków kul, które go nie zabiły. W miejscu centralnym przy kominku, znajduje się obraz przedstawiający Świętego Huberta – patrona myśliwych i leśników.

W Kopicach zbliża się godzina osiemnasta. Służba informuje wszystkich domowników dźwiękiem dzwonka, że podano do kolacji. Pod kiosk chiński podjeżdżają powozy, żeby szybko przemieścić damy do pałacu. Najtrudniejszym jest odnalezienie młodzieży, która zabawia się w zakamarkach 63 hektarowego parku. Na szczęście służba ma ich na uwadze, zaś zwyczaje młodych są już na tyle znane, że wiadomo gdzie ich znaleźć. Tak jakby na złość kryją się za 1342 rzeźbami znajdującymi w parku lub wspinając się na Urlichhole – romantyczną ruinę.

Kolacja jest podawana w sali balowej, ten zwyczaj jest utrzymywany w przypadku gości, normalnie jada się w jadalni na parterze. Czasami dla urozmaicenia spotkań zapraszani są wysoko urodzeni młodzi huzarów z koszar z Brzegu. Ma to na celu pomoc w poszukiwaniu dobrej partii dla niezamężnych arystokratek. Tym razem jest to mniej oficjalna kolacja, na której goszczą się sami przyjaciele.

Historia, którą Państwu przedstawiłem, po części zapisana została w książce pod moją redakcją zatytułowaną „Kopice – Historia utraconego piękna”. Niektóre materiały zostały opublikowane po raz pierwszy i mogą być zapowiedzią kolejnej mojej pracy o Kopicach i rodziny Schaffgotsch. Mam nadzieję, że historia jednego dnia w Kopicach przybliży Państwu tajemnice życia pałacowego.

Maciej Mischok


Drukuj   E-mail
Kościół parafialny w Kopicach wzniesiony w latach 1802-1822 w stylu neoklasycystycznym. Kościół św. Bartłomieja w Więcmierzycach wzmiankowany był już w średniowieczu. Obecna świątynia została wybudowana w 1621 r. w stylu renesansowym.

Zadzwoń

+48 77 415 13 15

Napisz do nas

parafia@parafiakopice.pl

Adres parafii

Kopice 27a | 49-200 Grodków